Przez wakacje przemykała Ci przez głowę myśl „kurna, trochę już mi się nudzi ta plaża/żagle/Ciechocinek/robota 8 godzin dziennie – może wreszcie jakiś Rajd…”?
Okolice Pienin masz już obczajone niczym student pizzerie z dowozem po 23 i chcesz się przejść mniej znanym i uczęszczanym szlakiem?
Chcesz rozpocząć przygodę z PTTK pod skrzydłami odpowiedzialnych i zaradnych ludzi?
Albo po prostu tęsknisz za znajomymi twarzami z koła i już nie możesz się doczekać rozpoczęcia rajdowego sezonu, i możesz iść nawet na trasę prowadzoną przez jednookorękonogiego menela z dworca albo kryminalistę?
Jeżeli na którekolwiek z tych pytań odpowiadasz sobie „TAK”, to zapraszamy Cię serdecznie na naszą trasę!
A teraz już bez dalszych zbędnych wstępów szczegóły
Dzień 1 (sobota, 29.09)
Wyruszamy autobusem z Krakowa i po mniej niż 2 godzinach drogi wysiadamy w miejscowości Zabrzeż (ktoś wie jak to odmienić w miejscowniku?). „Niestety” będziemy musieli przejść kawałek asfaltem do Łącka, ale zgadujemy, że nikogo to nie zniechęca. Tam znajdujemy żółty szlak, którego trzymamy się przez większość dnia, i po krótkim czasie czeka nas przeprawa drewnianą barką na drugi brzeg rzeki. Co za emocje! Po drodze będziemy cieszyć oczy urokliwymi łąkami, lasami i pagórkami. Zaliczymy szczyt Koziarz, który niedoświadczone oko patrzące z dołu mogłoby pomylić z Lubaniem. Od teraz, jeśli usłyszycie w autobusie w góry dialog „ej co to za wieża?” „yy noo, pewnie Lubań albo Gorc”, możecie sprowadzić takich ludzi na drogę Prawdy.
Mniej więcej w ¾ trasy dojdziemy na Dzwonkówkę, gdzie skręcamy w lewo i ciśniemy ostatnie 1,5 godziny prosto do Krościenka. Tam staniemy przed trudnym wyborem: czy iść od razu do ośrodka czy najpierw posilić się na mieście bezglutenowym hummusem z avokado. Ewentualnie pizzą albo czymś w tym stylu.
Trasa:
Dzień 2 (niedziela, 30.09)
Natura kocha równowagę. Poprzedniego dnia prawie nie spotkaliśmy żywej duszy na szlaku, więc teraz pójdziemy na największą masówkę i komerchę. Dokładnie tak – jak prawdziwi Janusze i Grażyny pójdziemy na Trzy Korony i Sokolicę, ponarzekamy na kolejkę do platformy widokowej i wyrazimy pogląd, że w ogóle to ludzie powinni siedzieć w domu przed komputerem, żeby zrobić miejsce dla prawdziwych turystów jak my. Albo raczej tak by było, ale ponieważ będziemy w dobrych humorach to na pewno miło spędzimy czas 😉
Z ostatniej chwili: “TA” sosna już nigdy nie będzie taka sama! Tym bardziej trzeba się wybrać i ocenić zniszczenia na własne oczy…
Legenda krąży, że ktoś kiedyś zrealizował całą trasę z drugiego dnia… Zdajemy sobie z tego sprawę i w razie brzydkiej pogody lub zmęczenia po nocnych harcach zakładamy zmianę lub skrócenie trasy.
Proponowana trasa:
Pytania? Pisz lub dzwoń:
Robert Olechnowicz: olechnowiczr1@gmail.com
Piotr Goldman: piotrgoldman1337@gmail.com